Wiadomości

Zaskakujący finał sprawy „porzuconego” psa

Data publikacji 23.03.2018

Nie takich ustaleń spodziewali się śledczy kilka dni temu przyjmując zawiadomienie o porzuconym w lesie kundelku. Okazało się, ze właściciel zwierzaka oddał go znajomemu, który zapewniał o właściwej opiece dla czworonoga. Niestety już tego samego dnia zabrane zwierze najpierw stało się niechcianym prezentem, a później zbędnym balastem......

Dwa tygodnie temu lublinieccy policjanci informowali o poszukiwaniach właściciela psa, który miał przywiązać zwierzę do drzewa pozostawiając na pewną śmierć. Informacje pozyskane przez prowadzących sprawę nie potwierdziły treści zgłoszenia. Śledczy nawiązali kontakt z właścicielem psa, którym okazał się 35-letni mieszkaniec Pawełek. Mężczyzna wyjaśnił, że będąc już właścicielem kilku zwierząt, w sobotę podczas odwiedzin swojego znajomego 52-latka ze Zborowskiego – przekazał mu kundelka. W rozmowie z policjantami wyjaśnił, że przekazując zwierzaka był przekonany, że nowy właściciel zapewni mu właściwą opiekę. Niestety tak się nie stało. Zaraz po zabraniu psiaka, 52-latek pojechał do znajomej, której chciał go podarować. Kobieta odmówiła jednak przyjęcia zwierzęcia i w ten sposób, zaledwie w ciągu godziny pies stał się niechcianym prezentem, a później zbędnym balastem. Wobec sprzeciwu kobiety, ofiarodawca próbował wzbudzić w niej litość informując, że znalazł psa przywiązanego w lesie do drzewa.

Będący świadkiem rozmowy jeden z członków rodziny kobiety, poinformował policję o popełnieniu przestępstwa. Śledczy przyjęli zawiadomienie i rozpoczęli poszukiwania sprawcy. Nie spodziewali się jednak takiego finału sprawy. Okazało się, że właściciel psa nie porzucił zwierzaka, natomiast 52-letni mieszkaniec Zborowskiego ofiarując żywe zwierzę w prezencie wykazał się wyjątkowym brakiem odpowiedzialności. Nie wiedząc, co zrobić z niechcianym pupilem informował też o niepopełnionym przestępstwie polegającym na znęcaniu się poprzez przywiązanie do drzewa i porzuceniu. Teraz o dalszym losie 52-latka zdecyduje prokurator.

 

 

Powrót na górę strony